Przez cały tydzień siedziałam zamknięta w pokoju, odizolowana od wszystkich, nie byłam gotowa na żadne spotkania, ani nic w tym stylu. Wychodziłam tylko gdy Lilka gdzieś wyszła i robiłam sobie kawę lub płatki z mlekiem. Kursowałam pomiędzy tymi dwoma pomieszczeniami, a gdy moja siostra wracała nie ruszałam się nigdzie. Cały czas ryczałam i wspominałam ich oraz oglądałam nasze wspólne zdjęcia, czasami jak mi na chwilkę przechodziło oglądałam jakieś filmy i pisałam na moim blogu wszystkie szczegóły mojego interesującego życia w pokoju. Lilka próbowała mnie z niego wyciągnąć, ale na nic, nawet nie chciałam się ruszyć do szkoły wiedziałam, że wszyscy będą się nade mną użalać, zwłaszcza nauczyciele i traktować jak jakieś dziecko chore psychicznie.
- Karte! – zawołała
- Co znowu? – odpowiedziałam dławiąc się swoimi łzami
- Wpuść do siebie Lenę.
- Przepraszam, ale nie. Sama z nią pogadaj. – byłam zdziwiona, że wyrzuciłam swoją najlepszą przyjaciółkę.
- Przyszła specjalnie do Ciebie.
- Przykro mi, spadaj.
- Żal mi Cię. – odpowiedziała i odeszła obrażona.
Czy ona naprawdę tego nie rozumie. – pomyślałam – Spędziłam z nimi całe życie, gdyby nie oni to ja… chyba bym wylądowała pod mostem. Znowu się rozpłakałam, siedziałam becząc dwie godziny. Nagle do drzwi mojego pokoju zapukała Lilka .
- Wychodzę.
- Nie obchodzi mnie to. – odparłam
- Na imprezę.
- Debilka. – szepnęłam, ale po chwili znowu wybuchnę łam - Nasi rodzice zginęli miesiąc temu, a ty idziesz na imprezę? Jak już chcesz gdzieś iść to może zainteresuj się czymś i zapisz się na studia, a nie chodź z koleżaneczkami na zakupy. Ty naprawdę tego nie widzisz? Gdyby nie oni, była byś jeszcze gorsza niż teraz, nie umiała byś dodać dwóch liczb. Skończyła byś paląc papierosy za śmietnikiem. Ty za nic nie umiesz być wdzięczna, zginęły dwie najbliższe osoby w twoim życiu, a co Cię to obchodzi przecież masz koleżanki jedna głupsza od drugiej… - nie dokończyłam, bo usłyszałam… szloch… po raz pierwszy w życiu usłyszałam płacz swojej siostry, a trudno zasłużyła, skoro jest taką kretynką, nie będę się nią przejmować i załamana położyłam się do łóżka.
Po godzinie zeszłam do kuchni myśląc, że nikogo nie zastane, ale jednak zastałam Layle.
- Nie na imprezce z psiapsiółkami?
- Przemyślałam to co mówiłaś, masz rację jestem najgorszą córką na świecie.
- No szybka jesteś. – powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów, rezygnując z kawy, by tylko jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Włączyłam telefon, do którego nie zaglądałam od miesiąca i po chwili wyświetliło mi się: 87 nieodebranych połączeń, 91 sms-ów oraz 76 wiadomości na poczcie głosowej, wszystko to z wyrazami współczucia. Czasami chciałam zapomnieć o tym wszystkim, ale nie potrafiłam, nie potrafiłam unieść dumnie głowę, pójść do szkoły, śmiać się i świetnie się bawić, a przynajmniej udawać, że się świetnie bawię. To za trudne, przynajmniej dla takiej osoby, jaką jestem ja, bo widzę, że mojej siostrzyczce udawało się to znakomicie, nie wiem jak to robiła, ale mimo to, że jest koszmarna troszeczkę jej tego zazdrościłam. Ona wróciła do normalnego trybu, życia, a ja co? Naprawdę chyba bym tez tak zrobiła, rzecz w tym, że nie potrafię.
- Karte! – zawołała
- Co znowu? – odpowiedziałam dławiąc się swoimi łzami
- Wpuść do siebie Lenę.
- Przepraszam, ale nie. Sama z nią pogadaj. – byłam zdziwiona, że wyrzuciłam swoją najlepszą przyjaciółkę.
- Przyszła specjalnie do Ciebie.
- Przykro mi, spadaj.
- Żal mi Cię. – odpowiedziała i odeszła obrażona.
Czy ona naprawdę tego nie rozumie. – pomyślałam – Spędziłam z nimi całe życie, gdyby nie oni to ja… chyba bym wylądowała pod mostem. Znowu się rozpłakałam, siedziałam becząc dwie godziny. Nagle do drzwi mojego pokoju zapukała Lilka .
- Wychodzę.
- Nie obchodzi mnie to. – odparłam
- Na imprezę.
- Debilka. – szepnęłam, ale po chwili znowu wybuchnę łam - Nasi rodzice zginęli miesiąc temu, a ty idziesz na imprezę? Jak już chcesz gdzieś iść to może zainteresuj się czymś i zapisz się na studia, a nie chodź z koleżaneczkami na zakupy. Ty naprawdę tego nie widzisz? Gdyby nie oni, była byś jeszcze gorsza niż teraz, nie umiała byś dodać dwóch liczb. Skończyła byś paląc papierosy za śmietnikiem. Ty za nic nie umiesz być wdzięczna, zginęły dwie najbliższe osoby w twoim życiu, a co Cię to obchodzi przecież masz koleżanki jedna głupsza od drugiej… - nie dokończyłam, bo usłyszałam… szloch… po raz pierwszy w życiu usłyszałam płacz swojej siostry, a trudno zasłużyła, skoro jest taką kretynką, nie będę się nią przejmować i załamana położyłam się do łóżka.
Po godzinie zeszłam do kuchni myśląc, że nikogo nie zastane, ale jednak zastałam Layle.
- Nie na imprezce z psiapsiółkami?
- Przemyślałam to co mówiłaś, masz rację jestem najgorszą córką na świecie.
- No szybka jesteś. – powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów, rezygnując z kawy, by tylko jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Włączyłam telefon, do którego nie zaglądałam od miesiąca i po chwili wyświetliło mi się: 87 nieodebranych połączeń, 91 sms-ów oraz 76 wiadomości na poczcie głosowej, wszystko to z wyrazami współczucia. Czasami chciałam zapomnieć o tym wszystkim, ale nie potrafiłam, nie potrafiłam unieść dumnie głowę, pójść do szkoły, śmiać się i świetnie się bawić, a przynajmniej udawać, że się świetnie bawię. To za trudne, przynajmniej dla takiej osoby, jaką jestem ja, bo widzę, że mojej siostrzyczce udawało się to znakomicie, nie wiem jak to robiła, ale mimo to, że jest koszmarna troszeczkę jej tego zazdrościłam. Ona wróciła do normalnego trybu, życia, a ja co? Naprawdę chyba bym tez tak zrobiła, rzecz w tym, że nie potrafię.
Nazajutrz po południu, kiedy właśnie oglądałam film, ktoś zapukał do drzwi, nie miałam wątpliwości, że to Lilka .
- Nie chcę nikogo widzieć. – powiedziałam
- Spoko, to chociaż posłuchaj.
- Nie chcę mi się tracić czasu na słuchanie Ciebie, to zatruwanie życia.
- Dobrze, więc pozwól, że zatruję Ci to życie na pięć minut. – Lilka była wyjątkowo spokojna, a jej głos brzmiał smutno więc postanowiłam dać jej szanse.
- Jak musisz.
- Słuchaj, rodzice na pewno nie chcieli by, żebyś siedziała tu zamknięta na cztery spusty, jestem pewna, że zawsze byli z Ciebie dumni i, wiedzą, że bez względu na okoliczności ty i tak dasz sobie radę. Myślę, że trochę ich zawiodłaś izolując się od ludzi, myślę, oni chcieli by żebyśmy zawsze były szczęśliwe i nie smuciły się z ich powodu.
Lilka jeszcze długo przemawiała do mnie zza drzwi, aż w pewnej chwili podeszłam i miałam zamiar je otworzyć, ale ręka zawisła mi nad klamką, powstrzymałam się. Po skończeniu przemowy zapadła długa cisza, chociaż nie widziałam siostry, wyczuwałam, że się niecierpliwi.
- Fajnie, możesz sobie iść. – powiedziałam, zamieniam się w nią, robię się coraz bardziej chamska.
Lilka westchnęła i ruszyła w stronę swojego pokoju. Dokończyłam oglądanie filmu, ale ta jej przemowa … nie dawała mi spokoju. Po godzinie weszłam do jej pokoju, na jej twarzy odmalowało się wielkie zdziwienie.
- Masz rację. – powiedziałam i przytuliłam ją, ostatni raz robiłam to chyba w wieku siedmiu lat, siostrzyczka uśmiechnęła się. – To gdzie znalazłaś pracę? – zapytałam z zaciekawieniem.
- Hmm… w sklepie z kosmetykami.
- Można się było tego domyśleć.
- I wiesz co? Jako zawód wybrałam sobie projektantkę mody.
- Tego też się można było domyśleć. – uśmiechnęłam się, po raz pierwszy od wieków, gadałyśmy ze sobą normalnie, nie sadziłam, że to przez śmierć rodziców, zaczniemy się po ludzku do siebie odnosić.
- Pójdziesz jutro do szkoły?
- No nie wiem.
- Proszę zrób to dla mnie.
To dziwne jeszcze pięć minut temu myślałam, że nic nigdy dla niej nie zrobię, ale teraz powiedziałam :
- Dobra. Postaram się żyć normalnie i zachowywać tak jak kiedyś.
- Nie chcę nikogo widzieć. – powiedziałam
- Spoko, to chociaż posłuchaj.
- Nie chcę mi się tracić czasu na słuchanie Ciebie, to zatruwanie życia.
- Dobrze, więc pozwól, że zatruję Ci to życie na pięć minut. – Lilka była wyjątkowo spokojna, a jej głos brzmiał smutno więc postanowiłam dać jej szanse.
- Jak musisz.
- Słuchaj, rodzice na pewno nie chcieli by, żebyś siedziała tu zamknięta na cztery spusty, jestem pewna, że zawsze byli z Ciebie dumni i, wiedzą, że bez względu na okoliczności ty i tak dasz sobie radę. Myślę, że trochę ich zawiodłaś izolując się od ludzi, myślę, oni chcieli by żebyśmy zawsze były szczęśliwe i nie smuciły się z ich powodu.
Lilka jeszcze długo przemawiała do mnie zza drzwi, aż w pewnej chwili podeszłam i miałam zamiar je otworzyć, ale ręka zawisła mi nad klamką, powstrzymałam się. Po skończeniu przemowy zapadła długa cisza, chociaż nie widziałam siostry, wyczuwałam, że się niecierpliwi.
- Fajnie, możesz sobie iść. – powiedziałam, zamieniam się w nią, robię się coraz bardziej chamska.
Lilka westchnęła i ruszyła w stronę swojego pokoju. Dokończyłam oglądanie filmu, ale ta jej przemowa … nie dawała mi spokoju. Po godzinie weszłam do jej pokoju, na jej twarzy odmalowało się wielkie zdziwienie.
- Masz rację. – powiedziałam i przytuliłam ją, ostatni raz robiłam to chyba w wieku siedmiu lat, siostrzyczka uśmiechnęła się. – To gdzie znalazłaś pracę? – zapytałam z zaciekawieniem.
- Hmm… w sklepie z kosmetykami.
- Można się było tego domyśleć.
- I wiesz co? Jako zawód wybrałam sobie projektantkę mody.
- Tego też się można było domyśleć. – uśmiechnęłam się, po raz pierwszy od wieków, gadałyśmy ze sobą normalnie, nie sadziłam, że to przez śmierć rodziców, zaczniemy się po ludzku do siebie odnosić.
- Pójdziesz jutro do szkoły?
- No nie wiem.
- Proszę zrób to dla mnie.
To dziwne jeszcze pięć minut temu myślałam, że nic nigdy dla niej nie zrobię, ale teraz powiedziałam :
- Dobra. Postaram się żyć normalnie i zachowywać tak jak kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz