czwartek, 10 lutego 2011

1. Pierwsze spotkanie


Dziewczyna, której losy będę opisywać w tej powieści ma na imię Gabrysia ma 15 lat, brązowe włosy do ramion, długą grzywkę na skos i duże niebieskie oczy. Dzisiaj rozpoczynały się wakacje. Gabrysia wyjeżdża do swojego taty nad morze, ponieważ mieszka z mamą, czyli jak się domyśliliście jej rodzice się rozwiedli. Jej tata mieszka w małym domku na plaży i prowadzi sklep. Tak jej tata nie jest zamożny, za to mama bardzo. Jej mama pracuje w agencji reklamowej i ma dom, który każdy by jej pozazdrościł.
Zaparkowały swój kabriolet na parkingu pod lotniskiem i poszły odnaleźć, samolot, który leci do Gdańska.
- Kochanie, jak tylko dolecisz daj mi znać. Jakby było Ci tam źle to wracaj, ja będę cały czas  w domu.
- Mamo przesadzasz, po za tym ty i tak nigdy nie masz dla mnie czasu, lepiej Ci zrobi, kiedy pozbędziesz się mnie na dwa miesiące.
- O czym ty mówisz?
- Myślisz, że nie widzę? Traktujesz mnie jak zbędny mebel w mieszkaniu. Owszem kupujesz mi markowe ciuchy, ale czy kiedyś zapytałaś mnie: Hej, jak było w szkole? Jesteś zajęta tą swoją głupią agencją reklamową.
- Nie prawda. I jakby Cię zaniedbywał lub…
- Przestań. Może nie ma tyle kasy co ty, ale na pewno okaże mną zainteresowanie, nie tak…
- Naprawdę nie wiem o co Ci…
- Proszę wsiadać do samolotu, który leci do Gdańska! – wypłynął głos z megafonu
- Pa, mamo.
- Do zobaczenia córeczko.
Lot, minął dość szybko. Wysiadła z samolotu i zobaczyła wysokiego, przystojnego, powiedzmy 39-letniego mężczyznę.
- Tata! – zawołała Gabrysia i rzuciła się na niego jak 5-letnie dziecko.
- Cześć! Jak się masz? Dawno Cię nie widziałem, zmieniłaś się. – Chodź zabiorę Cię do swojego domu.
- Tak, na pewno jest super.
- Hmm… No nie wiem.
Gabrysia uważnie przyglądała się domu, był drewniany z pięknym widokiem na morze. Weszli do środka, składał się z kuchni, łazienki i czterech pokoi. Jej tata spojrzał na nią z zakłopotaniem
- Wiem, że do tej pory żyłaś w luksusach, lecz… mnie nie stać na taką willę w jakiej mieszkasz z mamą.
- Ach, wcale mi to nie przeszkadza. Już miałam dość ciągłego wysłuchiwania mamy: ściągnij buty, nie brudź!  
- Hehe. – zaśmiał się tata – Chodź pokaże Ci swój pokój. – wskazał na białe drewniane drzwi.
Weszli do pokoju, w którym znajdowało się: łóżko, biurko, szafa i komoda.
- Jest wspaniale. – stwierdziła Gabrysia i powiedziała to całkiem szczerze – to będą świetne wakacje.
- Cieszę się, że tak myślisz. Rozpakuj się, ja przygotuje nam kolacje. – wyszedł
Po rozpakowaniu swoich rzeczy, Gabrysia udała się do kuchni, gdzie oczekiwał na nią tata. Podczas spożywania posiłku zapytała:
- Tato… Gdzie pracujesz?
- A tam… prowadzę taki sklep.
- Gdzie?
- Jakieś pół kilometra stąd.
- Fajnie. Będę mogła Ci pomóc.
- Ehh… Nie trzeba, masz wakacje, wypoczywaj. Nie będę Ci zawracał głowy.
- Tato, mam wakacje, które chciałam spędzić z tobą.
- Skoro nalegasz. O właśnie, nie daleko od nas mieszka mój przyjaciel. Ma córkę Justynę . Też nie ma rodzeństwa, w twoim wieku, na pewno się polubicie.
- Świetnie. Jutro ich odwiedzimy co? A teraz przepraszam tatku, ale jestem padnięta idę się przespać. Dobranoc.
- Do jutra.
W pokoju, Gabrysia zajęła się rozmyślaniem.
- Mój tata, nie ma za wiele kasy, trzeba mu jakoś pomóc. Mimo to, że ma dużo problemów, interesuje się mną, nie to co mama.
Nagle usłyszała dzwoniący telefon
- Halo? – telefon odebrał jej tata.
Coś słyszała jak mówi:
- Tak oczywiście, wszystko spłacę w najbliższym czasie.
 - No pięknie. – pomyślała – Banki się odzywają, tata ma długi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz