czwartek, 10 lutego 2011

3. Okropne wydarzenie

Gabrysia i Justyna  leżały sobie na plaży do rana, nadzwyczajnie na świecie sobie na niej zasnęły, ale w sumie tutaj to nie jest takie dziwne. Kiedy się obudziły zobaczyły surfującą brunetkę. Właśnie pokonała 2-metrową falę. Jak na Bałtyk to strasznie dużo.
- Niezła jest. – powiedziała z uznaniem Gabrysia
Zbliżała się naprawdę wielka fala.
- Obstawiam, że bez problemu załatwi tą falę. – Justyna  była przekonana
- Mam nadzieję, ale patrz to wysoka fala, nie będzie łatwo. – zwątpiła Gabrysia  
W chwili gdy to powiedziała, dziewczyna wpadła do wody. Przerażone dziewczyny popędziły do budki ratownika.
- Dziewczyna tonie. – wysapała zmęczona biegiem Gaba
Leniwy ratownik wyjrzał na chwilę, a potem rzekł:
- Nic nie widzę.
- Dziwne. – zakpiła Justyna  – Dziewczyna pod wodą, jak można jej nie widzieć. A poza tym w ocenie pływa deska surfingowa. Ciekawe gdzie jej właścicielka.
Tym razem ratownik uwierzył, wziął skuter wodny i wypłynął na Bałtyk w poszukiwaniu dziewczyny. Po chwili jednak wrócił, no tak z ciałem dziewczyny, ale już martwej.
- Ej. – zauważyła Justyna  – Kojarzy mi się coś. Surfująca brunetka, wpada do morza i ginie. Eee… Ja już chyba wariuję.
Przyjaciółki wstrząśnięte całym wydarzeniem udały się do domu Justyna . Jej dom był trochę większy. Miał kuchnię, dwie łazienki i sześć pokoi.
- Ładne mieszkanko. – pochwaliła Gabrysia
Gdy weszły do salonu, podszedł do nich tata Justyna  i powiedział:
- Gabi, twoja mama przesłała Ci to. – wskazał na duże pudło – Twój tata prosił, żebym odebrał to z poczty.
Dziewczyna zaczęła rozpakowywać pudło, gdy już to zrobiła zobaczyła gitarę elektryczną. Była w kolorze ciemnego fioletu, a na kartce, która do niej doczepiono pisało
: Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
- Cieszę się. – powiedziała Gabrysia – Tyle, że moje urodziny są za tydzień. Chociaż tyle mogła zapamiętać. Idę do domu.

Wieczorem, Gabrysia usiadła na tarasie i zaczęła grać na gitarze jakieś piosenki. Zawsze chciała mieć ten instrument, ale mama dotąd nie miała czasu by jej, ją kupić. Teraz na taras weszła Justyna  i usiadła obok przyjaciółki w milczeniu, potem wyszła po szklankę wody stanęła za swoją przyjaciółką, która jej nie widziała
- Witaj. – powiedziała, Gabrysia aż się zatrzęsła ze strachu, a Justyna  wybuchła śmiechem.
- Myślałam, że zaraz zawału dostanę. – sapnęła Gabrysia
Justyna  znowu cicho usiadła koło niej. Siedziały bezczynnie kilka minut i nagle usłyszały głos:
- Witajcie.
- Bardzo śmieszne Justyna . Teraz się nie nabiorę.
- To nie ja. – odpowiedziała jej najlepsza koleżanka – Cały czas siedzę obok Ciebie.
Tym razem obie przestraszyły się nie na żarty. 
- To ja. – oznajmił ktoś – Dzisiaj widziałyście mnie na plaży. Spadłam z deski surfingowej. Dzisiaj zginęłam. Powiem wam dlaczego. Ten ratownik, to on tak jakby mnie zabił. Bo widział mnie doskonale i zdążyłby mnie uratować. Coś takiego powiedział: Po co mam Cię ratować. Będziesz już moją czwartą ofiarą. Pierwszą, drugą i trzecią były…
- Cześć dziewczynki. – powitał je Lenk – Co robicie?
Duch zmarłej dziewczyny natychmiastowo zniknął.
- Gram, a Justyna  słucha. – szybko odpowiedziała Gabrysia.
- Ach tak… To ten prezent, który dostałaś od mamy.

- Wstawaj śpiochu. – zawołała Justyna
- Już, co? Jest dopiero…
- Dziesiąta. No szybko, muszę Ci pokazać pewna miejsce.
Dziewczyny wszystkie ranne czynności wykonały w biegu i wyleciały z domu jakby naprawdę miały skrzydła.
- Co to za miejsce? - dopytywała się Gabrysia
- Takie jedne. Znalazłam go przypadkowo. Na początku mojej przeprowadzki. Jest ono takie tajemnicze. Lubiłam tam spędzać czas, miło mi będzie do niego powrócić.
- Tak po prostu pomyślałaś…
- Przyśniło mi się.
Przeszły przez las palm, następnie po wielkich skałach. W pewnym miejscu skały urywały się i pomiędzy nimi przepływała woda, więc dziewczyny musiały przeskoczyć na drugi brzeg. Potem szły znów między palmami. Droga dobiegła końca. Ta tajemnicze miejsce wyglądało mniej więcej tak:
Palmy tworzyły taki duży okrąg wokół jeziorka i do środka wprost na jeziorko wpadało słońce.
- Tu jest pięknie. – zachwyciła się Gabrysia
Zaczęła się przechadzać wokół jeziorka
- Uważaj! – krzyknęła Justyna , ale było już za późno.
But Gabrysi ześlizgnął się z brzegu i wpadła do wody. Nagle zza krzaków wyłonił się jakiś chłopak, wskoczył do jeziorka i podpłynął do niej.
- Spoko, umiem pływać. – powiedziała niezbyt grzecznie – Justyna , wskakuj to świetna kąpiel!
- Wiesz jak mnie wystraszyłaś? A ty mówisz: świetna kąpiel.
- No… Serio wskakuj jest super.
- Ty kim jesteś? Jak znalazłeś to miejsce?
- Jestem Tomek  i szedłem na spacer, jestem tu nowy, jeszcze nie znam okolic.
- Zupełnie jak ja rok temu. Miałam dokładnie tą samą historię. Ja jestem Justyna , a ta w wodzie to Gabrysia. – oznajmiła wskakując do wody – Pamiętaj, skoro już znalazłeś to miejsce, to obowiązuje Cię obietnica. Nikomu nie możesz o tym powiedzieć, nawet swoim rodzicom. Nie chcemy tu tłumów, tak jest fajnie.
- Jasne. – odpowiedział i uśmiechnął się.
Był wysoki, miał ciemną karnację, tak jak dziewczyny. Czarną bujną czuprynę i zielone oczy. Był niezwykle przystojny. Niesamowite, że ta trójka jest tako do siebie podobna, bo jak okazało się potem też jest nienormalny pozytywnie, tryska energią i ma wielkie poczucie humoru. Bardzo szybko się zaprzyjaźnili. Potem zaprosił je do swego domu. Okazało się, że jego rodzice wyjechali na wakacje do New York, więc tymczasowo mieszka w domu sam. W przeciwieństwie do dziewczyn (nie licząc mamy Gaby)  jest bogaty. Przyjaciółki opowiedziały mu o wszystkim: O mamie Gabi, o pamiętniku, o duchu, o sklepie, o ojcach… no w skrócie o wszystkim. One także dużo się o nim dowiedziały. Tomek  mieszka po drugiej stronie plaży, więc bardzo niedaleko od nich. Teraz mamy trójkę wspaniałych przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz