Zeszłam na śniadanie z piekącymi mnie oczyma.
- Filip. – zaniepokoiłam się – Błagam Cię zacznij mnie uczyć, wszystko mnie boli.
- Dobrze, ale najpierw zjedz śniadanie. Lila już jest przemieniona.
- Tak i to jest super, czuje się jak nowo narodzona.
- Też się tak czułam dopóki mnie nie zaczęła boleć głowa.
Nagle zgięłam się w pół z bólu.
- Auć! – wrzasnęłam
- Tak jak myślałem. – powiedział mój brat – Właśnie przesłałem Ci wiadomość myślową, a ty zamiast ją odczytać, skręciłaś się z bólu.
- Filip mi wszystko opowiedział. – powiedziała Lilka ignorując mój wrzask – To jest wspaniałe.
- Taaa. – odpowiedziałam masując skronie.
- Filip. – zaniepokoiłam się – Błagam Cię zacznij mnie uczyć, wszystko mnie boli.
- Dobrze, ale najpierw zjedz śniadanie. Lila już jest przemieniona.
- Tak i to jest super, czuje się jak nowo narodzona.
- Też się tak czułam dopóki mnie nie zaczęła boleć głowa.
Nagle zgięłam się w pół z bólu.
- Auć! – wrzasnęłam
- Tak jak myślałem. – powiedział mój brat – Właśnie przesłałem Ci wiadomość myślową, a ty zamiast ją odczytać, skręciłaś się z bólu.
- Filip mi wszystko opowiedział. – powiedziała Lilka ignorując mój wrzask – To jest wspaniałe.
- Taaa. – odpowiedziałam masując skronie.
Po śniadaniu wszyscy usiedliśmy na sofie w salonie.
- Więc tak. – zaczął Filip – Musicie umieć czytać w myślach innych, przeczuwać co się stanie, przesyłać sobie wiadomości myślowe z innymi nieśmiertelnymi, widzieć aurę, wyczuwać jeśli jakiś inny Immortalis e Malefica się zbliża, uzdrawiać, lewitować, teleportować się, używać psychokinezy, widzieć duchy i wchodzić w ciało innego człowieka… Na razie tyle, to takie podstawowe rzeczy.
- Jest ich więcej? – zapytałam
- Pewnie, że tak, ale jest też dużo czarów, o których nie mam pojęcia i…
- Wiemy, wiemy. Mówiłeś nam to. – przerwała mu Lilka
- A mówiłem, że istnieje specjalna szkoła dla Immortalis e Malefica?
- Nie. – zaprzeczyłam
- Właśnie, mieści się w Londynie, znajduje się za murami miasta w dużym, ale niepozornym budynku.
- Później opowiesz, ucz nas teraz. – popędziła go Lila
- Okay, okay. – odpowiedział szybko
Nagle poczułam jakbym dostała w głowę młotkiem.
- No nie! – krzyknęłam – Moja głowa!
- Tak jak myślałem. – spokojnie powiedział Filip – Właśnie wysłałem Ci wiadomość myślową, a ty zamiast ją odczytać, dostałaś w głowę.
- No tak jak mam się tego nauczyć.
- Po prostu… chociaż… w sumie. – zaczął się zastanawiać Filip – Mogę was uczyć przez kilka miesięcy, a możemy zrobić eliksir, po którym od razu zaczniecie wszystko umieć… no prawie.
- Ile się go robi? Znajdziemy składniki? – zapytała Lilka – Ja strasznie nie lubię się uczyć.
- Robi się go w 2 godziny. Składniki nie są skomplikowane, są normalne. Potrzeba wiśni i krwi nieśmiertelnej osoby. Tyle.
- Spoko, wiśnie mamy. – odpowiedziała i poszła do kuchni.
Podążyliśmy za nią. Filip wyciągnął duży, czerwony garnek. Razem powyciągaliśmy pestki z wiśni i włożyliśmy do garnka, potem zalaliśmy wrzącą wodą, a na koniec Filip przejechał nożem po ręce i kilka kropli swojej krwi wlał do garnka, a następnie sprawił by rana się całkowicie zagoiła.
- Teraz czekajmy godzinę. – powiedział
- Ej, ja muszę iść do szkoły! – przypomniałam sobie
- Lepiej nie idź, bo znowu zemdlejesz, a po drugie jak już wypijesz eliksir, będziesz wszystko wiedzieć, nie będziesz się musiała nic uczyć.
- Cool, ale nauka nigdy nie sprawiała mi problemów.
- Aha, dziewczyny, byłbym zapomniał. Nigdy, przenigdy nie dotykajcie rośliny Dragrot to was może zabić, no nie tyle zabić, ale będziecie się czuć jak porażone prądem, czy coś w ten deseń.
- Tak jak wampiry mają na wodę święconą? A tak w ogóle to one istnieją?
- Duchy i wampiry istnieją, wilkołaki nie. A to, że są uczulone na wodę święconą, możesz włożyć do szuflady z bajkami, tak samo, że źle działa na nie czosnek. To zwykłe brednie.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, aż nagle Filip powiedział:
- Okay, czas spożyć eliksir.
Nalał nam eliksir do szklanki, była cała wypełniona tym płynem.
- Pijcie do dna. – powiedział
Zbliżyłam szklankę do ust, wlałam do buzi jej zawartość i przełknęłam. Coś się we mnie w środku zaczęło gotować, trwało to przez pięć minut, aż w końcu odzyskałam równowagę. Czułam się jak nowo narodzona, czułam się jakby właśnie zaczęło się moje zupełnie nowe, zupełnie inne życie.
- Więc tak. – zaczął Filip – Musicie umieć czytać w myślach innych, przeczuwać co się stanie, przesyłać sobie wiadomości myślowe z innymi nieśmiertelnymi, widzieć aurę, wyczuwać jeśli jakiś inny Immortalis e Malefica się zbliża, uzdrawiać, lewitować, teleportować się, używać psychokinezy, widzieć duchy i wchodzić w ciało innego człowieka… Na razie tyle, to takie podstawowe rzeczy.
- Jest ich więcej? – zapytałam
- Pewnie, że tak, ale jest też dużo czarów, o których nie mam pojęcia i…
- Wiemy, wiemy. Mówiłeś nam to. – przerwała mu Lilka
- A mówiłem, że istnieje specjalna szkoła dla Immortalis e Malefica?
- Nie. – zaprzeczyłam
- Właśnie, mieści się w Londynie, znajduje się za murami miasta w dużym, ale niepozornym budynku.
- Później opowiesz, ucz nas teraz. – popędziła go Lila
- Okay, okay. – odpowiedział szybko
Nagle poczułam jakbym dostała w głowę młotkiem.
- No nie! – krzyknęłam – Moja głowa!
- Tak jak myślałem. – spokojnie powiedział Filip – Właśnie wysłałem Ci wiadomość myślową, a ty zamiast ją odczytać, dostałaś w głowę.
- No tak jak mam się tego nauczyć.
- Po prostu… chociaż… w sumie. – zaczął się zastanawiać Filip – Mogę was uczyć przez kilka miesięcy, a możemy zrobić eliksir, po którym od razu zaczniecie wszystko umieć… no prawie.
- Ile się go robi? Znajdziemy składniki? – zapytała Lilka – Ja strasznie nie lubię się uczyć.
- Robi się go w 2 godziny. Składniki nie są skomplikowane, są normalne. Potrzeba wiśni i krwi nieśmiertelnej osoby. Tyle.
- Spoko, wiśnie mamy. – odpowiedziała i poszła do kuchni.
Podążyliśmy za nią. Filip wyciągnął duży, czerwony garnek. Razem powyciągaliśmy pestki z wiśni i włożyliśmy do garnka, potem zalaliśmy wrzącą wodą, a na koniec Filip przejechał nożem po ręce i kilka kropli swojej krwi wlał do garnka, a następnie sprawił by rana się całkowicie zagoiła.
- Teraz czekajmy godzinę. – powiedział
- Ej, ja muszę iść do szkoły! – przypomniałam sobie
- Lepiej nie idź, bo znowu zemdlejesz, a po drugie jak już wypijesz eliksir, będziesz wszystko wiedzieć, nie będziesz się musiała nic uczyć.
- Cool, ale nauka nigdy nie sprawiała mi problemów.
- Aha, dziewczyny, byłbym zapomniał. Nigdy, przenigdy nie dotykajcie rośliny Dragrot to was może zabić, no nie tyle zabić, ale będziecie się czuć jak porażone prądem, czy coś w ten deseń.
- Tak jak wampiry mają na wodę święconą? A tak w ogóle to one istnieją?
- Duchy i wampiry istnieją, wilkołaki nie. A to, że są uczulone na wodę święconą, możesz włożyć do szuflady z bajkami, tak samo, że źle działa na nie czosnek. To zwykłe brednie.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, aż nagle Filip powiedział:
- Okay, czas spożyć eliksir.
Nalał nam eliksir do szklanki, była cała wypełniona tym płynem.
- Pijcie do dna. – powiedział
Zbliżyłam szklankę do ust, wlałam do buzi jej zawartość i przełknęłam. Coś się we mnie w środku zaczęło gotować, trwało to przez pięć minut, aż w końcu odzyskałam równowagę. Czułam się jak nowo narodzona, czułam się jakby właśnie zaczęło się moje zupełnie nowe, zupełnie inne życie.
Super blog!! ;)
OdpowiedzUsuń