Gdy nazajutrz weszłam do kuchni wszyscy umilkli. Jonasz szturchnął Filipa w łokieć.
- Karte, znaleźliśmy taki grobowiec i ten… tego…
Martyna chrząknęła.
- Cicho.
- Ma prawo wiedzieć. – obruszył się Filip
- W swoim czasie się dowie. To dziecko.
- Uspokój się. – skarciła ją Hermi – Ostatnio to ty zachowujesz się jak dziecko.
- Więc znaleźliśmy grobowiec, nie wiemy co w nim jest, słyszeliśmy jedynie jęki ludzi. Chcieliśmy go otworzyć, ale potrzebny nam jest kamień. Musimy go znaleźć, ale nie wiemy gdzie on jest.
- Kolejny problem do mojej kolekcji. – westchnęłam
- Masz jeszcze jakieś? – zaniepokoiła się Lilka
- Lena, ten facet z wypadku, grobowiec… aaa szkoda gadać.
- A co z Leną? – chciała dowiedzieć się moja siostra.
Popatrzyłam się na Martynę, ale ona tylko uniosła brwi.
- Och, no nie wiem i to jest najgorsze. Coś dziwnego, ona nie jest sobą. Taka dziwna się zrobiła.
- No i ciekawe dlaczego. – zakpiła Martyna
Hermi odsunęła krzesło i wstała od stołu.
- Ja już nie mogę z tobą wytrzymać. Tyle lat się kumplujemy, a ty… - nie dokończyła, tylko wyszła z kuchni zatrzaskując za sobą drzwi.
- Emocje sięgają zenitu. – Filip próbował rozładować sytuację, chichrając się nerwowo.
- No i co, zadowolona? – zezłościł się Jonasz i poszedł w ślady Hermi jeszcze głośniej szczekając drzwiami, a Martyna tylko głośno westchnęła i mocno zacisnęła pięści.
- Karte, znaleźliśmy taki grobowiec i ten… tego…
Martyna chrząknęła.
- Cicho.
- Ma prawo wiedzieć. – obruszył się Filip
- W swoim czasie się dowie. To dziecko.
- Uspokój się. – skarciła ją Hermi – Ostatnio to ty zachowujesz się jak dziecko.
- Więc znaleźliśmy grobowiec, nie wiemy co w nim jest, słyszeliśmy jedynie jęki ludzi. Chcieliśmy go otworzyć, ale potrzebny nam jest kamień. Musimy go znaleźć, ale nie wiemy gdzie on jest.
- Kolejny problem do mojej kolekcji. – westchnęłam
- Masz jeszcze jakieś? – zaniepokoiła się Lilka
- Lena, ten facet z wypadku, grobowiec… aaa szkoda gadać.
- A co z Leną? – chciała dowiedzieć się moja siostra.
Popatrzyłam się na Martynę, ale ona tylko uniosła brwi.
- Och, no nie wiem i to jest najgorsze. Coś dziwnego, ona nie jest sobą. Taka dziwna się zrobiła.
- No i ciekawe dlaczego. – zakpiła Martyna
Hermi odsunęła krzesło i wstała od stołu.
- Ja już nie mogę z tobą wytrzymać. Tyle lat się kumplujemy, a ty… - nie dokończyła, tylko wyszła z kuchni zatrzaskując za sobą drzwi.
- Emocje sięgają zenitu. – Filip próbował rozładować sytuację, chichrając się nerwowo.
- No i co, zadowolona? – zezłościł się Jonasz i poszedł w ślady Hermi jeszcze głośniej szczekając drzwiami, a Martyna tylko głośno westchnęła i mocno zacisnęła pięści.